Zbliżając się do Sur, naszą uwagę przykuły sklepy mające na sprzedaż drewno. Dość dziwny widok dla kogoś z Polski - po co tyle sklepów sprzedaje podłużne kawałki drewna i to przy drodze krajowej? Dopiero później dotarło do nas, że przecież tu prawie nic nie rośnie, a skoro Omańczycy lubią biwaki, to skądś muszą brać chrust czy drewno. Np. ze sklepu :)
Przyparci tęsknotą za kawą i kawałkiem ciasta, za poradą tripadvisor trafiamy do Zaki Cafe. Nim rozpłyniemy się w smaku sernika, brownie, no i kawy, najpierw na parkingu przed budynkiem omańskie rodzeństwo zamknięte w aucie stuka ochoczo w szyby, machając nam radośnie. Nagle ich mama otworzyła ich tylne okno, na co dzieci przepychając się, wychyliły się przez nie, pytając jak się mamy i oferując wybranie któregoś z upolowanych przez nie na plaży skorupiaków. Po chwili przywitała się też z nami mama, dodając „Witamy w Omanie”. Przyznam, że odruchowo spodziewałam się po niej skarcenia dzieci tekstem typu „co zaczepiasz panią”. Tych pozytywnych zaskoczeń w relacji rodzic - dziecko mieliśmy sporo w Omanie i pozostaje tylko życzyć sobie, by w naszej przestrzeni publicznej rodzice z podobnym szacunkiem traktowali swoje dzieci :)
Samo Zaki Cafe polecamy bardzo mocno - ceny jak w Polsce, pyszne ciasta i kawa oraz ładne wnętrze.
Centrum Sur przywitało nas mieszaniną najwyższej temperatury i wysokiej wilgotności. Było parno, a do tego zero cienia jak na Oman przystało. Mimo pięknych, kuszących widoków, dosłownie nie mieliśmy siły wysiąść z klimatyzowanego auta na tę patelnię, więc podziwialiśmy patetyczny urok tego miasta zza szyb. Na widok rybaków, kutrów i statków żeglownych wyobraźnia sama pracowała, przenosząc się w czasy omańskiego panowania nad Oceanem Indyjskim. Ile rozstań i powrotów chwały musiał widzieć ten port!
Dodam, iż słońce grzało tak mocno, że mimo klimatyzacji w aucie tego dnia zepsuło się nam puszkowane jedzenie...
Początkowo planowaliśmy zostać tu na noc, ale spontanicznie decydujemy, że skoro jesteśmy tak blisko nowego dla nas oceanu, to jedziemy zamoczyć w nim stopy. A co będzie później, to się zobaczy :)