Geoblog.pl    tealover    Podróże    Tajlandia - kraina wolności - i inne    W poszukiwaniu raju cz.3, wołanie z głębin morza
Zwiń mapę
2014
16
lut

W poszukiwaniu raju cz.3, wołanie z głębin morza

 
Tajlandia
Tajlandia, Koh Kut
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11980 km
 
Nuch spotkałam po 20 minutach. Powiedziała, że dopłynęła do ujścia rzeki i wraca.

- Ja płynę w morze, chcę popływać w dzikim miejscu - odparłam. Decyzja zapadła w jakieś 5 sekund.
- Płynę z tobą!

Kajaki były przystosowane do pływania śródlądowego, więc fale podrzucały nami, jak chciały. Miałam przy sobie aparat i telefon, ale nawet przez chwilę nie zwątpiłam w to, że chcę wypłynąć daleko poza wzrok ludzi na plaży. W końcu dotarłyśmy do skał, opłynęłyśmy je dookoła i wpłynęłyśmy do takiego jakby portu. Wyglądało to, jakby natura sama zapraszała, by tam właśnie zostawić kajak :)

Kamienie były wygładzone przez działanie morza, więc stopy co chwile boleśnie ześlizgiwały mi się z ich powierzchni. Już nawet nie patrzyłam, czy rozwaliłam sobie coś po raz kolejny, nie było to w tej chwili ważne. Przeszłyśmy kilkadziesiąt metrów, spojrzałam na horyzont. Promienie słońca przebijały się przez chmury, spektakularnie kontrastując z szarością skał i granatem morza. Nie mogłam się ruszyć, Nuch czuła to samo. Po jakimś czasie jedna z nas drgnęła i obie zrozumiałyśmy, że to jest ten moment – czas, by syreny popływały :)

Wróciłyśmy o zachodzie słońca do ośrodka, obie z włosami w soli i poranionymi stopami. Obie milczałyśmy, ale wielkie uśmiechy nie schodziły nam z twarzy. To, co przeżyłyśmy było nasze, w środku i tak piękne, że słowa zepsułyby to, co czułyśmy.
Zjadłyśmy wszystkie kolację, spoglądając co chwilę w niebo, tego wieczoru miała nastąpić pełnia księżyca. W Polsce rzadko miałam szansę obserwować czyste niebo, a do tego z pełnym księżycem, z dala od świateł, więc moja ekscytacja rosła z każdą minutą. Jednakże czas mijał, a księżyc się nie pojawiał. Poszłam na spacer, stąpając ostrożnie, ale złowieszcze dźwięki wydobywające się z lasu ostudziły mój entuzjazm. Postawienie kroku dalej mogło oznaczać konfrontację z bliżej nieokreślonymi stworami, więc spuściłam głowę i wróciłam na pomost. Pozostawało mi tylko mieć nadzieję, że jakoś uda mi się go zobaczyć.

Gawędząc przy stole w najlepsze, nagle kątem oka dostrzegłam…

- TAM JEST!!!!

Księżyc właśnie wschodził zza drzew. Piękny, żółto – pomarańczowy wznosił się coraz wyżej. Przeprosiłam dziewczyny i usiadłam na pomoście w odosobnieniu.

Wokół mnie roztaczała się rzeka. Na horyzoncie wysoko głowę zadzierały różne palmy i inne drzewa, na lewo i prawo wiła się bujna zieleń, w nocy wołająca tajemniczo. Z jej wnętrza dobiegały najróżniejsze głosy wydobywane przez nieznane mi zwierzęta, co jakiś czas urozmaicane pluskiem skaczących ryb. Przede mną chyliła się ku wodzie wielka kokosowa palma, pełna dorodnych brązowych owoców. Natomiast księżyc, wybrał sobie miejsce idealnie między dyndającym liściem palmy a lasem i jego obraz odbijał się w rzece. I pośród tego wszystkiego byłam ja, młoda blondynka, wystraszona, że jej oddech może zmącić niesamowitość tej chwili, że świst nabieranego powietrza nie skomponuje się z właśnie wykonywaną symfonią. Poczułam, że zaczęły cieknąć mi łzy. Byłam tak szczęśliwa, iż nie chciałam się ruszyć.

Tego wieczoru czas szybko mi zleciał i nim się obejrzałam była północ. Następnego dnia Agata i ja musiałyśmy wyjechać, o 10 miałyśmy statek, więc o 8 zaplanowałyśmy pobudkę. Wcześniej rozważałyśmy kąpiel o wschodzie, ale z uwagi na to, jak późno poszłyśmy spać, pomysł ten umarł.

Rano obudziła mnie burza. Otworzyłam oczy… nie, to niemożliwe! - pomyślałam. Słońce właśnie zaczynało wschodzić! Kolory, które wypełniały niebo, były niesamowite! Nigdy dotąd czegoś takiego nie widziałam – ponad lasem wznosiła się łuna światła, przebijająca się przez fioletowe chmury, a to wszystko odbijało się w rzece! Szybko chwyciłam za aparat, osłoniłam ręką obiektyw, by nie zamókł i zaczęłam robić zdjęcia. Zamieściłam kilka, żadne z nich nie było przerabiane!

Nie mogłam zmarnować takiej szansy, więc chwyciłam za strój i pobiegłam. Burza mruczała groźnie, ale im bliżej byłam plaży, tym bardziej się wyciszała. Zdjęłam sandały, stanęłam na środku. Turkusowe morze kontrastowało z ciemnoszarymi skałami po mojej lewej stronie i soczystą zielenią palm po prawej. Biel piasku wybijała się na tle granatowego nieba, a brązowy kokos leżący przede mną, uśmiechał się zachęcająco. Krople deszczu odbijały się mocno od mojej skóry, mimo iż wisiał nade mną wielki liść palmy. Nagle poczułam silne wołanie z głębin morza, więc szybko ściągnęłam sukienkę, rozpędziłam się z całych sił i wskoczyłam do wody. Jej krystaliczność pozwoliła mi obserwować harcujące przy dnie ryby i skorupiaki. Wokół nie było nikogo, tylko morze i ja.

Mimo szczypiącej stopy zaczęłam płynąć coraz dalej. Zerknęłam na skały – wyglądały bardzo kusząco, ale burza zagrzmiała groźnie, więc przekaz był jasny – zamiast się tam udawać, mam jak najszybciej wyjść z wody. Gdy dopłynęłam do brzegu, runęła ulewa. Idąc w strugach deszczu, myślałam o tym, co właśnie przeżyłam. Zamknęłam oczy. Widziałam wyraźnie każdy kolor, słyszałam każdy szelest, czułam każdy podmuch wiatru, woń morza i uderzającą we mnie kroplę.

Wróciłam do ośrodka, niedługo potem wstały dziewczyny. Na zadane pytanie, jak było, odpowiedziałam, że super, bo nie byłam w stanie tego opisać. Poziom mojej percepcji zdecydowanie wykraczał ponad wszelkie normy, przez co dawka doznań była naprawdę duża.

Droga powrotna do Bangkoku mimo opóźnień na trasie minęła mi szybko – moje myśli nieprzerwanie krążyły wokół tego, co właśnie przeżyłam i tego, co wciąż przede mną. Wielkie ciepło rozlało się wewnątrz mnie – poczułam, że kocham ten kraj. Prawdziwie, z całego serca.
Dlatego jak tylko pojawi się następny długi weekend, to definitywnie uciekam na wyspy! ;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-03-02 16:21
Zdjęcia ...przed burzą pokazują grozę ...tego RAJU!
 
BoRa
BoRa - 2014-03-02 17:26
Pięknie i groźnie. Intrygujący ten fioletowy kolor wschodzącego przed burzą słońca.
 
zuzkakom
zuzkakom - 2014-03-03 14:26
Zamiast "W poszukiwaniu raju" powinno być "Jak znalazłam raj" ;) zdjęcia boskie! (no bo z raju;)
 
geminus
geminus - 2014-03-05 02:12
Curcia nie chodz sama po nocy jeszcze cie ktosa ukradnie i szkoda by bylo. Pozdrawiam
 
 
tealover
Dominika
zwiedziła 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 292 wpisy292 1002 komentarze1002 2165 zdjęć2165 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
10.09.2020 - 15.09.2020
 
 
25.12.2019 - 10.01.2020
 
 
28.02.2019 - 23.03.2019