Minęło 1,5 miesiąca od mojego przyjazdu. Co się zmieniło? Wszystko.
Wiem,wiem, zaniedbałam blog STRASZNIE. Ale czasem życie rzuca ciężkie kłody, które miażdżą nam nogi, przez co, zdawać by się mogło, nie możemy już iść dalej.
I właśnie w takich chwilach, w chwilach, kiedy upadają kolejne wartości, które wyznawaliśmy, kiedy kolejne bliskie osoby nas ranią, kiedy świat, w który wierzyliśmy, nagle runął z hukiem, jedyne, co nam pozostaje, to marzenia, które spełniamy, bo tego nikt nigdy nam nie zabierze.
Dlatego mając do wyboru marzenia czy ludzie, nigdy nie zawahajcie się iść za marzeniami. Prawdziwi ludzie będą pragnęli waszego szczęścia. Poza tym jednego dnia ktoś przy was jest, drugiego już go nie ma. A marzenia zawsze zostają, kołaczą, biją się o ich spełnienie. Podczas gdy ludzie nas zawodzą, marzenia nigdy. Raz spełnione kiełkują, pokrzepiają, wypełniają szczęściem. To one nadają życiu sens :)
Muhammad Ali powiedział, że tylko człowiek, który został pokonany, może sięgnąć na samo dno swojej duszy i podnieść się z dodatkowymi siłami. To prawda, ale będąc na samym dnie, nie da się z niego odbić bez silnego wsparcia innych. W tym miejscu pragnę podziękować całemu sztabowi, który czuwał dzień i noc. Bo kiedy myślimy, że wszystko stracone, kiedy wszystko jest ponure i beznadziejne, kiedy tracimy z oczu nasz cel, to nasi przyjaciele stają za nami murem i robią wszystko, byśmy się nie poddali. Ja po raz kolejny przekonałam się, że moi przyjaciele są cudem mojego życia :) Ludzie pytają mnie, skąd biorę swoją siłę. To proste – właśnie z nich. Każdy jeden uśmiech, krok naprzód, każde powstanie po bolesnym upadku zawdzięczam osobom wokół mnie.
Wiecie, co ciekawego zauważyłam? Wszyscy biali ludzie, których tu spotykam, absolutnie wszyscy, przyjechali do Tajlandii, bo przed czymś uciekli. Przed wspomnieniami, systemem, prawem, przeszłością. Po niektórych opowieściach nie wiedziałam, czy mam zwymiotować, czy się rozpłakać. Powodów ucieczki zdaje się być wiele, ale tak naprawdę każdy z nich uciekł przed samym sobą i nie chce wrócić, ponieważ nie ma odwagi bądź chęci, by zmierzyć się z prawdą, która go czeka w jego ojczyźnie.
Ja, paradoksalnie w najtrudniejszych momentach, najbardziej poczułam, jak bardzo kocham tutejsze życie, jak bardzo się cieszę, że jestem tu, daleko, w krainie, która dała mi wolność. Oczywiście jest kilka rzeczy, które mi przeszkadzają, ale w perspektywie tego, co daje mi ten kraj – słońce, owoce, otwarci ludzie, piękna natura, różnorodność kultur, a przede wszystkim spokój – są to drobnostki.
Pośród wielu wyciągniętych i wciąż wyciąganych wniosków króluje jeden - nikt nie jest wart naszej utraty radości z życia, z posiadania i spełniania marzeń, z tego, co robimy i kim jesteśmy. Nikt.
I tak długo, jak będziemy pamiętać o naszym celu, nikt ani nic nie będzie nas w stanie zniszczyć!
Zatem stałam się pełnoprawnym członkiem niechlubnego grona białych uciekinierów. Jestem tu, spełniam swoje marzenia i… dobrze mi z tym :) Co mnie nie zabiło, to mnie wzmocniło, idę dalej i biorę się za nadrabianie zaległości! ;)