Geoblog.pl    tealover    Podróże    Włochy - Rumunia - Budapeszt    Lokalne opowieści
Zwiń mapę
2013
16
sie

Lokalne opowieści

 
Włochy
Włochy, Pizzighettone
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1254 km
 
Oczywiście tematem numer jeden był podział. Nawet w Polsce słyszymy o tym, że północ chce się oddzielić od południa. Zanim tu przyjechałam, spodziewałam się czegoś podobnego jak w Hiszpanii – regionalnych dialektów, wewnętrznego ducha niepodległości doprowadzającej nie rzadko do wzajemnej nienawiści wspólnot autonomicznych (w Hiszpanii nie ma województw), podkreślania przy każdej okazji kto skąd jest. Zresztą i tak to słychać po języku. Jednakże we Włoszech wygląda to zupełnie inaczej.

Patrząc wstecz na historię tego kraju, zobaczymy, że nigdy nie istniało coś takiego jak Włochy. Tak jak Hiszpania, obecne Włochy przez wieki były podzielone na królestwa – każde współcześnie większe miasto (Wenecja, Werona, Brescia, Mediolan, Cremona itd.) dawniej było stolicą danej prowincji. Owych królestw było mnóstwo, miały one niewielkie rozmiary, dzięki czemu działały sprawnie i były dobrze zarządzane. Stąd na północy kraju dzisiaj istnieje cała sieć miast o wielkości 80 – 300 tysięcy mieszkańców świetnie skomunikowanych rzecznie (dawniej handel odbywał się przede wszystkim drogą rzeczną, o czym w następnej notce).

Taki stan rzeczy utrzymywał się przez ponad 10 wieków, co tłumaczy, skąd we Włoszech istnieje TYLE dialektów. Myślałam, że jest ich koło 15, jak w Hiszpanii (wybaczcie mi te ciągłe porównania, ale wydaje mi się, że w ten sposób można wszystko lepiej zilustrować. Oba kraje mają podobną historię, lecz inaczej się rozwinęły), a tu niespodzianka – oficjalnie 35, a tak naprawdę duuużo więcej. Przez setki lat funkcjonowano w małych państewkach, posługujących się swoim językiem, mających daną mentalność. Stąd nic dziwnego, że gdy w 1861 roku nastąpiło zjednoczenie Włoch, kraj pogrążył się w chaosie. Nagle kazano obywatelom przestawić się na myślenie w dużo większej skali, nagle państwa, które konkurowały o wpływy, stały się jednością. Pojawiły się 2 podstawowe bariery, które trwają do dziś – różnice językowe oraz mentalnościowe. Dotychczas zjeździłam tylko część Lombardii i mogę śmiało powiedzieć, że to, co mówią Włosi, nie jest wyolbrzymione – każde miasto posługuje się swoim dialektem i to w dodatku często tak odmiennym, że nie idzie go zrozumieć. W Bergamo, które znajduje się 60 km od Soresiny, ludzie mówią jakby szwedzkim O.o Co więcej, dochodzi do tego, że w takim małym Pizzighettone (7 tysięcy mieszkańców) funkcjonują 2 różne dialekty!!! Wszystko dlatego, iż w przeszłości było to miasto graniczne między 2 królestwami. Wydaje się to być niemożliwe, ale niestety – zazwyczaj co ok. 50 km następuje zmiana języka. Tyczy się to słownictwa, akcentu, melodii – wszystkiego. Do tego dodajmy:
- różnice mentalnościowe – północ pracuje, południe umiera z powodu upałów,
- nienawiść do innych drużyn piłkarskich,
- autonomiczność 5 regionów (dlaczego one mogą, a inne nie?)
i już mamy pełen obraz konfliktu w kraju. Południe oczywiście w pełni kontroluje mafia. Policja boi się cokolwiek powiedzieć, bo zginie. Głośno tu było w 1992 r., kiedy zamordowano 2 sędziów, którzy prowadzili proces jednego z mafiosów. Znowu północ podkreśla, że są jak Niemcy i to rzeczywiście widać. Może nie w punktualności :) ale rzeczywiście są dużo bardziej pracowici.

Kolejnym problemem są politycy, korupcja sięgnęła już najgłębszego dna. Ludzie nie chcą głosować, pytają, po co – zagłosują na jednego, po czym pójdzie do parlamentu i zmieni poglądy (!!!). Nie jest to odosobniony przypadek, lecz coś normalnego – kto im więcej zapłaci, tego poglądy wygłoszą.
Zapytałam, dlaczego zatem ludzie nic nie robią, przecież Grecy, Cypryjczycy, Portugalczycy, wszyscy strajkują... Chyba wbiłam tym kij w mrowisko, bo rozpoczęła się kłótnia. Jedni mówią, że i tak nic nie zmienią, drudzy, że Włosi są pasywni i dużo gadają, ale nie chce im się walczyć, a trzeci, iż nie walczą, bo nie mają po co – koneksje, nepotyzm i kumoterstwo są tak silne, iż ludziom nie opłaca się podnosić głowy.

Także mimo iż między poszczególnymi regionami nie ma walki, mimo iż rząd robi, co może i zarówno media, jak i edukacja są w języku włoskim (a nie lokalnym, jak w Hiszpanii), pewnych rzeczy nie dai się przezwycieżyć. Wygląda na to, że statek o nazwie „Włochy” wkrótce utonie lub wybuchnie na nim jakaś bomba…

A na koniec miły akcent! Gdy z pierwszym razem byłam w tym barze, Giulia przedstawiała mnie ludziom. Jednego starszego pana poprosiła, by opowiedział mi coś o miasteczku, ale on odparł, że nie wie, co ma powiedzieć. W sobotę okazało się, że zostawił dla mnie pendrive’a z informacjami o Pizzighettone po angielsku!!! :)))

Oraz HIT!!!
W Pizzighettone, w tej małej mieścinie, spotkało mnie coś NIEMOŻLIWEGO.

-(...) aaah, questa amica polacca! Ta polska dziewczyna![Giulia wszystkim klientom mówiła, że siedzę przed barem] Ale ja nienawidzę Poznania!
-???!!!
- Varsovia, Ledżia Varsovia!! Nienawidzę Poznania!


NIE WIERZĘ!!! :P
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
BoRa
BoRa - 2013-08-24 14:14
ale nam podpadł !!!
 
mirka66
mirka66 - 2013-08-24 17:49
Smaczny ten drink ?
 
tealover
tealover - 2013-08-25 08:54
średni... ale to dlatego, że ja nie lubię capari, na którym on bazuje
 
 
tealover
Dominika
zwiedziła 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 292 wpisy292 1002 komentarze1002 2165 zdjęć2165 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
10.09.2020 - 15.09.2020
 
 
25.12.2019 - 10.01.2020
 
 
28.02.2019 - 23.03.2019