Pani jechała z 2 córkami. Po chwili okazało się, że starsza z nich, Sara, rozumie angielski, wiec starałyśmy się ją zagadywać, aby ćwiczyła język. Po około 15 minutach Sara powiedziała coś po chorwacku do mamy, która przetłumaczyła, że Sara chciałaby, abyśmy zostały na noc.
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wiele razy słyszałam, że jakis kierowca zabierał autostopowiczów na noc do domu, ale w najśmielszych snach nie sądziłam, że spotka to mnie!
Zerknęłam na wiszący różaniec na lusterku. Odpowiedziałyśmy obie, że byłoby fantastycznie, ale nie chcemy sprawiać kłopotu. Pani zaczęła nas przekonywać, iż to żaden problem, bo mają duży dom. Długo nie musiała nas przekonywać :D Wizja czystej pościeli, ciepłej wody i miękkiego łożka była tak pociągająca, że przytaknęłyśmy ochoczo. To zabawne, bo zakładałyśmy, że do następnego dnia nic nie zjemy ani że się nie umyjemy... uwielbiam podróżowanie :)
Jeszcze w samochodzie zaproponowano nam, abyśmy przyjechały na 2 tygodnie w wakacje, to dostaniemy klucze od mieszkania w nadmorskiej miejscowości i będziemy uczyć jej dzieci angielskiego, jako że ceny kursów są horrendalne, więc bardziej opłacałoby się poprosić nas.
Jakaś opcja na wakacje jest :D
Dom okazał się być naprawdę wielki, a ogród gigantyczny, z wielką hodowlą pomidorów, innych warzyw też i wszelakich owoców. Nasza pani Gordana jest ekonomistką w firmie eksportującej mandarynki do Lidla i Kauflandu. Także jeśli zobaczycie w tych sklepach mandarynki z Bośni, to ona przykładała do nich palec :D
Niestety mąż pani Gordany nei znał angielskiego, a jej syn nas olał :P Przygotowano nam wspaniałą kolację oraz królewskie posłanie w pokoju Sary, która nas nie odstępowała. Okazało się, że też uwielbia rysować (Marta studiuje architekurę), więc do późnych godzin siedzieliśmy w kuchni, rozmawiając, a MArta dodatkowo ucząc Sarę sztuki rysunku. Okazało się, że pani Gordana też kocha podróżować, Chorwację zjeździła ROWEREM! Pewnego razu gdy wybrała sięz bratem na wyprawę do Dubrownika, zatrzymał ich policjant... który został jej mężem :) Z ich rodziny aż biła miłość i spokój, wynikało to też z faktu, że dzieci urodziły się późno, bo ich małżeństwo czekało na zakończenie wojny... sporo sobie zanotowałam tego wieczoru, w następnej notce podzielę się z Wami opowieściami o rzeczywistości byłej Jugosławii. Niby teraz każdy ma swój kraj, ale nie jest to takie proste.