Ciemno. Ruchu żadnego. Stacja mikro, ludzi brak, toalet też. Nie bardzo miałyśmy wizję, co dalej zrobić. Nie było jeszcze aż tak późno, by już rozbijać namiot.
Byłam w połowie banana, kiedy to zajechało ekskluzywne słoweńskie BMW. Kędzior wyglądała na zmęczoną, więc podbiegłam do kierowcy, pytając, czy jedzie może do Dubrownika. Dogadaliśmy się, że nie, ale może nas podwieźć do Neum. Uf! Dalej posuwałyśmy się naprzód!
Niestety nie mówiliśmy w żadnym wspólnym języku, więc po chwili języka migowego, obie zamknęłyśmy oczym, spoglądając co jakiś czas na piękne gwieździste niebo. Na granicy chorwacko-bośniackiej dokładnie przyjrzano się naszym dokumentom, po czym zgodnie z naszą prośbą wysadzono nas na stacji benzynowej w Neum. Powitało nas świeże, lekkie, wspaniałe adriatyckie powietrze i 3-osobowa ekipa.
Kędzior poprosiła, by podzielić się z Wami jej mądrością. Otóż mając zatkany nos, należy ściskać piłkę do tenisa pachą przeciwległą do zapchanej dziurki. Oszukuje się w ten sposób orgamizm, że leżymy na boku, jak w trakcie snu, więc odtyka on dziurkę nosa, aby człowiek się nie udusił :D
-----------
INFORMACJE OGÓLNE
Mało kto wie, ale Chorwacja nie jest jednolitym krajem. Aby dojechać do m.in. Dubrownika, należy przekroczyć dwukrotnie granicę (HR-BiH oraz BiH-HR). Jest to powodem wielu konfliktów i problemów, ale o tym później.