Jako ze na stacji juz ktos byl, nie chcialysmy tracic czasu, wiec tylko zaliczylysmy toalete i szybko rozpoczelysmy lapanke :P
Samochodow bylo mnostwo, kazdy tankowal tansza polska benzyne. Po kilku minutach pytania znalazlysms kierowce jadacego na drugi koniec Niemiec. Zgodzil sie wziac nas za Chemnitz.
Poczatek jazdy byl trudny. Pan byl niemowa i to taka grozna, wydawal sie byc strasznie spiety, a z drugiej strony chwalil nas za zachowanie, ze same pytalysmy kierowcow. W miare uplywu kilometrow pan sie rozgadal. Jechal do zony, ktora pracuje w Niemczech. Poza tym klei statki, jeden z nich znajdowal sie za naszymi glowami. Za 2 lata powinien byc ukonczony. Niesamowita pasja :) Kazdy element bedzie jeszcze rzezbiony. MA to byc wierna kopia statku Sovereign chyba z XVII wieku. Bedzie wart 6-7 tysiecy zlotych po ukonczeniu :)
Pan zlapal sie za glowe, ze do Chorwacji jedziemy przez Niemcy :P Opowiedzial tez o swojej pasji kolekcjonowania monet oraz ze tez troche podrozuje. Jako ze mialam w portfelu 1 jen i 1 yuan, podarowalam je mu jako nasz suwenir dziekczynny :) Zarowalismy, ze powie zonie, iz wiozl Japonczyka i Chinczyka :P
Rozstalismy sie za Chemnitz, tam juz czekaly 2 pary i to od chyba godziny.