Pozwolono mi się urwać na bezpośredni pociąg do Wrocławia :) Więc z językiem na brodzie, zgrzana i z tobołami wpadłam na peron, jeeeeest, zdążyłam :DDD Jak należało się spodziewać, wszystkie miejsca były zajęte, więc moje spanie polegało na opadającej mi wciąż głowie, co skutecznie mnie wybudzało na 2 sekundy, po czym znowu zasypiałam do momentu, aż znowu nie zjechała mi głowa :P
Pociąg zamiast 7 godzin jechał 8. Pod koniec już naprawdę wszystkim odbijało. Mi skończyła się woda, a pana z napojami już nie było. Staliśmy gdzies na polach, nic nie było wiadomo... byłam tak zmęczona, że stwierdziłam, iż już mi wszystko zwisa, chcę się tylko umyć :P Bo sprint na dworzec i kiszenie się w pełnym przedziale nie należą do przyjemnych czynności. Na szczęście ludzie, z którymi jechałam, okazali się być bardzo w porządku, poznałam m.in. Justynę Bień, znaną fotografkę :))
Gdy zajechaliśmy wreszcie na Wrocław Główny, nie mogłam uwierzyć, że wreszcie skończył się mój dzień z PKP. Dziś łącznie spędziłam w pociągach prawie 11 godzin... wysiadam na peron, a tu piiiiiiiiiiiiiiiiisk, Ziuta, moja koleżanka z liceum! Widziałyśmy się ostatnio 2,5 roku temu, bo każda jest zabiegana i robi masę rzeczy. Ja przyjechałam na Autostoprace, a Ziutek na bal wojskowy, bo studiuje medycynę w wojsku! :O :)
Poszłyśmy na tramwaj 0L, uciekł. Następny nie przyjechał. Kolejny się spóźniał...wizja łazienki i poziomej powierzchni, na której ułożę swoją głowę i odpłynę oddalała się boleśnie, ufffff, przyjechał! A już rozważałam wzięcie taksówki.
Okazało się, że Kędzior też ledwo żyje, więc obie jutro wstajemy rano. Ja aby się przepakować, a Kędzior spakować. Chcemy być na miejscu przed 8. Przyjdzie Miśka z Krzysiem nas pożegnać :))) Pogoda w Dubrovniku zapowiada się wiosennie, grunt, aby nie padało.
Mamy też różne spraye i...
-Masz jakiś nóż?
-Tak, myślałam, że ten będzie dobry.
-Ooo...idealny do krojenia.
-Myślałam raczej o naszym bezpieczeństwie, aby kogoś dźgnąć w razie czego.
!!! :P
Idziemy spać! Trzymajcie kciuki za jutro :)