Na pytanie "Jak było?" odpowiadamy "faaajnie, ale (...)". Podobał się nam ten spokój, cisza, brak insektów (i chorób), brak wszechobecnych groźnych zwierząt (skorpiony to już podobno rzadkość) i życzliwość mieszkańców.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z decyzji o skumulowaniu państw podobnych kulturowo w 1 wyjazd - będziemy to powtarzać w przyszłości. Jednocześnie wartościowym było zderzenie różnych wydań tych arabskich kultur - od ostentacyjnego bogactwa na półwyspie po umiarkowany rozwój w Jordanii czy na omańskich wsiach.
Nie czuliśmy się ograniczeni przywdziewanym strojem - większość czasu pogoda i tak wymagała założenia czegoś dłuższego, a do tego czuliśmy się bardziej "wkomponowani" w krajobraz. Czy trzeba nosić hidżab? Nie. Czy cieszę się, że zasłaniałam włosy? Tak. Oboje mieliśmy wrażenie, że z moimi włosami w wersji zasłoniętej ludzie mniej się nas obawiają :)
Zgadzamy się co do tego, że pracując na etat wybraliśmy idealną porę na wyjazd - 3 dni wolne gratis (26.12, 1.01 i 6.01), a do tego skróciliśmy sobie zimowy sezon długich nocy. Na miejscu pogoda również nam sprzyjała większość czasu. Poza Sur nie doświadczyliśmy zniewalającego ciepła.
Trochę męczącym był aspekt porannych nawoływań na modlitwę, ale z tym po prostu trzeba się liczyć, wybierając muzułmański kraj.
Ten wyjazd był pierwszym dla nas obojga, na którym pojawiło się tyle negatywnych emocji. Akcja z wizami w Kuwejcie, Avis, który zrobił nas w bambuko i przepłacenie za jedyne dostępne auto na lotnisku, wrogość uchodźców przy Wahiba Sands, napięcie USA - Iran, w tym zestrzelenie samolotu Ukraine Airlines. Dodam, że w linii prostej z Dubaju, w którym się wtedy znajdowaliśmy, do Iranu było 150 km. Odkrycie tego faktu zdecydowanie nie było to miłym uczuciem :)
Skumulowanie tych zdarzeń w tak krótkim czasie spowodowało, że właśnie po odpowiedzi, iż było faaajnie, dodajemy to "ale". Jak na mój bagaż podróżniczy pozostaje cieszyć się, że to dopiero pierwszy wyjazd z tyloma specyficznymi zwrotami akcji :)
Jednocześnie Arabia zaraziła nas swoją otwartością i przyjaznością, zostawiając w nas ochotę na więcej. Po rozmowach z lokalnymi będziemy myśleć za kilka lat o Arabii Saudyjskiej lub Jemenie :)
W razie ktoś miałby jakieś pytania, oczywiście służę pomocą.
Do następnego!