Jednym z wielu podstawowych kryteriów wyboru kierunku podróży, poza przelicznikiem walut, jest jedzenie. Na Ukrainie, jak wszystko dla Polaków obecnie, jest ono niewiarygodnie tanie, a co najważniejsze - pyszne. Mimo że keks tłustej śmietany musi wylądować na wszystkim, co wychodzi z kuchni, to pewnie ze względu na naturalność wyrobów czułam się tam nad wyraz lekko. Ale do rzeczy. Czego właściwie Polak może się spodziewać w Kijowie i okolicach?
1. Barszcz ukraiński (борщ)
Nie spróbować barszczu na Ukrainie to chyba jak nie zjeść steku w USA ;) Ukraiński barszcz różni się od barszczu polskiego i od polskiej wersji barszczu ukraińskiego. Tutaj w talerzu pływa kapusta, buraki, marchew, mięso, czasami fasola, wszystko oczywiście z dodatkiem łychy kwaśnej śmietany.
2. Soljanka (солянка)
Zupa rybna w bulionie warzywnym z dodatkiem cytryny, oliwek i przypraw. I rzecz jasna kwaśnej śmietany. Bardzo smaczna i pożywna.
3. Czeburek (чебурек)
Idealna ciepła przekąska, która w mroźny dzień stanowi niezastąpione źródło potrzebnych do przetrwania kalorii. Jest to po prostu smażony pieróg nadziewany baraniną z ostrymi przyprawami. Jeden z wielu przykładów wpływu kuchni tatarskiej.
4. Wareniki (вареники)
Pierogi, raczej na słodko np. z twarogiem i oczywiście porcją śmietany obok.
5. Pielmieni (пельмени)
Też pierogi, ale z mięsem.
6. Sałatki
W kuchni ukraińskiej znajdziemy całe mnóstwo sałatek warzywnych. Niektóre z nich przypominają polskie (np. sałątkę jarzynową), choć większość stanowiła dla mnie niespodziankę z uwagi na nieznane mi dotąd połączenia typu burak+cebula czy grzyby+kremówka+cebula itd.
Tak, dużo tam cebuli, kapusty, buraków i grzybów, kasz, ale naprawdę smacznie skomponowanych :) Poza tym wiele potraw przypominało nasze, w szczególności potrawy z drobiu. Było też sporo pysznych deserków, których nazwy niestety mi umknęły :(
Aha i chleb! Będąc na Ukrainie koniecznie spróbujcie ich chleba! Smakuje dokładnie tak jak ten polski 20 lat temu!! :)
Gdzie się stołować?
Jak napisałam wyżej, w chwili obecnej dla Polaków wszędzie będzie relatywnie tanio. My najwięcej jedliśmy w Puzatej Chacie (Пузата Хата), którą poleciła nam wcześniej wspominana stewardessa i nasz host. To sieć stołówek z jedzeniem na wagę serwujących wyłącznie kuchnię tradycyjną, co jest jej nieocenionym atutem. Za konkretną porcję trzydaniową płaci się około 10 zł. Śniadanie wychodzi około 6 zł.
Teraz pewnie rozumiecie, dlaczego jedliśmy tam kilka razy dziennie :D
Oczywiście warto skorzystać też z restauracji z wyższej półki, niemniej Puzata Chata ma naprawdę przyjemny klimat oraz przyciąga zwyczajnych ludzi :)
A co z wegetarianami?
Zdawałoby się, że na Ukrainie mogą przeżywać ciężkie chwile, ale w Kijowie istnieje pewne światełko w tunelu. W każdym supermarkecie znajduje się co najmniej 1 regał koszernego jedzenia, sygnowanego przez odpowiednie żydowskie instytucje, w tym wyborny hummus. Za opakowanie 200 g zapłaciłam ok. 3 zł! Cena nie do pomyślenia w Polsce! Zgaduję, że w Kijowie mieszka wielu Żydów, skoro handlowcom opłaca się eksponować tak wiele koszernych produktów.
Reasumując, jedzenie na Ukrainie jest tanie, naturalne i smaczne. W lokalach i domach króluje tradycyjna kuchnia, zagraniczne specjały mogą być droższe niż w Polsce z uwagi na wysokie cło. Gwarantuję, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. A już na pewno w Puzatej Chacie :)