Sama marudziłam Zuzce (
zuzkakom), że pisze raz na ruski rok, ale powoli zaczynam ją rozumieć... :) Życie tutaj jest tak intensywne, że brakuje czasu ,siły i głowy do nadrabiania wpisów. ALE! Walczę ze sobą i biorę się do pracy :D
Bali, Bali. Uczymy się o nim w szkole na geografii, oglądamy w telewizji, słyszymy w biurach podróży. Gdzieś tam obija się o uszy, że kolejny podróżnik przemierzał Indonezję, że wulkany, protesty, trzęsienia ziemi, degradacja środowiska na rzecz upraw palm olejowych. Pamiętam jak dziś, gdy siedziałam w ławce, wpatrując się w zdjęcia w podręczniku. Jednakże z perspektywy Polski Indonezja to tak bardzo odległy koniec świata, że w najśmielszych snach nie przypuszczałam, iż pewnego dnia tam się znajdę.
Dopiero w poniedziałek po przebudzeniu dotarło do mnie, co się stało - moja stopa dotknęła południowej półkuli Ziemi!!! O tym już w ogóle nigdy nie śmiałam marzyć. Gdzieś tam w głowie snułam plany przemierzania dżungli, ale wiecie, jak to jest - jednego dnia coś sobie wyobrażamy, a drugiego cały świat się wali. To bardzo zmienia spojrzenie na życie, nagle czynienie jakichkolwiek planów traci sens, bo tak wiele rzeczy wydarza się niezależnie od nas.
Byłam w takim szoku, że przez kilka minut leżałam nieruchomo. Po chwili moja hostka przyszła sprawdzić, czy już wstałam. Zerknęłam na nią szklistymi oczami, mówiąc:
- Właśnie spełnia się jedno z moich największych marzeń podróżniczych – jestem na przeciwnej półkuli Ziemi!Ta myśl zdominowała mój pobyt do końca, czyniąc go jeszcze bardziej niezwykłym. Bali szczyci się niepowtarzalną, unikalną kulturą. Sami Indonezyjczycy to podkreślają (nawet ci z innych wysp), że to właśnie Bali jest wyjątkowe, więc nie chcą się stamtąd ruszać, a co dopiero ja miałam powiedzieć! :) Także mimo najazdu australijskich surferów i rosyjskich oligarchów nie tak trudno było znaleźć wytchnienie. Wyspa ta obfituje w tradycyjne, ciche miejsca, wystarczy wydostać się z rejonu Kuta/Legyan. Chciałabym Wam opisać to, co widziały moje oczy, ale niestety słowa w żaden sposób nie są w stanie tego oddać. Zatem zapraszam do zdjęć :)
A poniżej kilka luźnych komentarzy o Bali:
- straszna korupcja. Na drodze z lotniska policja urządza łapanki samochodów, trzeba im wręczyć łapówkę :/
- Indonezja przez ponad 300 lat była holenderską kolonią, a potem przez kilka lat japońską. Mimo iż trwała ona krótko, było to najokrutniejszy okres w ich historii,
- za mąż wychodzi się w wieku 15 – 19 lat, dzieci pojawiają się szybko,
- w restauracjach wybiera się kraba, którego chce się zjeść. Podobno lepszy jest osobnik żeński,
- niebo jest niesamowite, takie gwieździste!
- plaże – różnie, to mięciutki piasek, to wulkaniczny pył (na Bali istnieją 3 wulkany). Ten pył unosi się w powietrzu i cały pobyt kleił się do mojego ciała i właził za paznokcie,
- wszystko jest obrzydliwie słodkie, używa się też glutaminianu sodu i to NA POTĘGĘ,
- do budowy używa się skał wulkanicznych,
- 2 pory roku,
- spóźnianie się,
- na Bali NIE WOLNO dotykać głowy (swojej bądź czyjejś)!!! Oznacza to to samo co u nas środkowy palec :O
- po imieniu można ocenić, z jakiej warstwy społecznej ktoś pochodzi oraz którym w kolejności jest dzieckiem,
- modli się 3 razy dziennie, potem zostawia się kwiaty przed figurką hindu, kwiat pulmerii wtyka się za ucho,
- słońce świeci dokładnie nad głową ^^ to było bardzo zabawne :D idę ulicą, szukam cienia, tu nici,
- większość potraw je się rękoma, przy czym grzecznie jest pozostawić jedną dłoń czystą, by nie brudzić szklanki, czy wspólnych sztućców,
- w oknach zamiast szyb są tylko moskitiery,
- każdy dom posiada ogród i świątynie. Ilu członków rodziny, tyle świątyń, ale to są takie małe budyneczki, nie jakieś bazyliki :)
- zdarzają się trzęsienia ziemi, może dlatego budynki są jedno bądź dwupietrowe,
- każdy jeden spotkany kolor był tak soczysty i intensywny, że do teraz trudno mi w to uwierzyć :)
- rzeczy, bagaże nosi się na głowie,
- nieufność do siebie nawzajem,
- w sklepach mało co jest indonezyjskiego. Pewnie z tego względu, że każdy sam uprawia to, co potrzebuje, a mięso, ryby i owoce morza kupują na targach, więc po co im ciastka czy makaron,
- papierosy i benzyna są śmiesznie tanie, toteż każdy kopci i ma skuter/motocykl.
A o słynnym Ubud i tarasach ryżowych będzie następnym razem!