Zacznę od tego, że edytowałam poprzednią notkę (uzupełniłam wpis i podpisałam zdjęcia)! ;)
Czekam właśnie na moją Giulię w McDonald's, mam WiFi, więc mogę w spokoju napisać. Jak napisałam notkę temu, do ostatniej chwili ładowałam zdjęcia, wiec szybko zamknęłam laptop, upchnęłam go w plecaku i pobiegłam do wyjścia. Zgodnie z moją teorią, obsługa już się spieszyła, więc nie było czasu na sprawdzanie mojego plecaka, który o jakieś 20 cm przekraczał wymiar wysokości :D Minusem tego rozwiązania była utrata miejsca przy oknie, czyli możliwości obserwowania zahcodu słońca i spadających gwiazd, ale coś za coś. objętościowo prawie połowa mojego bagażu to prezenty, więc naprawdę chciałam uniknąć ich ściskania.
Oczywiście miejsc w lukach bagażowych już prawie nie było, a pod siedzeniem przede mną mój plecak się nie mieścił. Na szczęście sympatyczna dziewczyna siedząca obok zgodziła się, bym wepchnęła go przed nią. Średnio się mieścił, więc za każdym razem przed startem, gdy obsługa przechodziła koło nas, w myślach powtarzałam
"Idź dalej i się nie patrz" :P Zadziałało :D
Jak to w Ryannairze -głośno, harmider, ale tanio, więc nie narzekam ;) Zastanawiam się, dlaczego zawsze natychmiast po zgaśnięciu kontrolki nakazującej zapięcie pasów, rozlega się odgłos ich masowego odpinania, skoro większość i tak nie wstaje z miejsc... :)
Przed lotem nie zdążyłam pójść do łazienki, więc wyczekiwałam wolnej toalety. Będąc w środku, zastanawiałam się, co dalej się z tym dzieje... Część odparuje, a część spadnie na... cóż, pewnie to, co odbieramy jako kilka kropel deszczu, nie zawsze nim jest... :D
Ostatni swój lot odbyłam rok temu na trasie Pekin - Warszawa, więc byłam bardzo podekscytowana. Pamiętam świetnie, jak okropnie traktowała wtedy pasażerów obsługa LOTu, więc nie mogłam wyjść z podziwu, że załoga Ryanaira z uśmiechem na twarzy i ciepłem w sercu udziela wszelkich informacji i uspokaja ludzi na pokładzie. Może to dlatego, że byli to Włosi, ale wolałabym nie przypisywać wszystkiego narodowości. Po prostu jak się chce, to można :) A zachód słońca, mimo iż oglądany przez ramiona 2 osób, wyglądał wspaniale!
Wylądowałam. Po serii oklasków (ach, Polacy! :D), znalazłam legowisko na lotnisku. Każdy, kto mnie zna, wie, problemy mam ze spaniem - budzi mnie wszystko - światło, dźwięk, ruch. Nie rozumiem zatem fenomenu mojego spania na lotniskach, ale zawsze w mig zapadam tam w sen, więc i tym razem całkiem się wyspałam ;)
Rano szybko odkryłam, że próbowanie zdobycia informacji po angielsku nie ma najmniejszego sensu - na sam dźwięk obcego języka ludzie robią takie oczy -> O.o Zatem ćwiczę to, czego się nauczyłam przez ostatni miesiąc i spotykam się z bardzo miłą reakcją. Ludzie, patrząc na mnie, wiedzą, że jestem zza granicy, więc gdy zaczynam po włosku, bardzo się cieszą i zagadują :)
W Mc sprzątający pan wpychał mi swoje śniadanie, gdy usłyszał, że przyjechałam z Polski i czekam na przyjaciółkę!! Już mi się tu podoba :D:D
Póki co zamówiłam kawę tylko w Mc i nie wierzę swoim kubkom smakowym! Nawet w takim miejscu jest ona taka pyszna!!
Zaraz przyjedzie Giulia. Zabroniła mi zamawiać czegokolwiek poza kawą, więc umieram z ciekawości, co za śniadanie mnie czeka :):) W Lombardii dziś leje jak z cebra, ale i tak planujemy jakieś zwiedzanie Bergamo.
*********
INFORMACJE PRAKTYCZNE
Lotnisko w Bergamo (Orio al Serio)
- WiFi - w całych Włoszech dostępne tylko dla numerów telefonu z Włoch, Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Portugalii. Reszta musi rejestrować się przez kartę kredytową. Służy ona tylko do weryfikacji, WiFi jest bezpłatne.
- brak gniazdek,
- Informacja - panie mają nieustanną przerwę, więc trzeba na nie po prostu polować,
- nocowanie - poręcze są co 2 siedzenia, więc można przyjemnie się usadowić. Całkiem bezpiecznie :)
Autobus lotnisko - Mediolan - 5€
Autobus lotnisko - Bergamo - 2,20 €. Na przystankach znajdują się biletomaty, ale bywają zepsute - bilet można kupić też w budynku lotniska.
Autobusy odjeżdżają co ok. 30 minut