Stanęłyśmy przed budynkiem stacji.
- Excuse me, are you going to Salzburg?
- Tak, ale dopiero jutro.
Dwaj panowie, kierowcy busów, nocowali na tej stacji ;) Chwilę porozmawialiśmy, zaoferowali nam ogrzenie się w aucie, wręczając nam kluczyki, z czego skorzystałyśmy. Proponowali też nam, byśmy przespały się na łóżku kierowcy, a ten, do którego należało auto, będzie spać na podłodzem a drugi bęzie spał u siebie. Mi pomysł się spodobał. Uznałam, że skoro tak nam zaufał ten jeden, iż wręczył nam kluczyki (!!!), a poza tym dobrze patrzy mu z oczu, to nic nam nie grozi, ale Kędzior nie chciała się zgodzić, więc podziękoałyśmy i wróciłyśmy do Mc, próbując tam zasnąć.
Przykryłyśmy się kurtkami. Nagle poczułąm, że ktoś we mnie czymś rzucił, jakby plastkowym widelczikiem ,a później wykałaczką. Odkrywam się, patrzę, nie myliłam się, u Kędziora to samo. Żałosna niemiecka młdozieć usiadła przy stoliku obok, obgadując nas, robiąc nam zdjęcia i rzucając w nas tym, co mieli pdo ręką. Wściekłe wyszłyśmy i wróciłyśmy na stację.
Zaczął się kryzys. Było ciemno i zimno, nasi kierowcy poszli spać, więc pozostawało nam jeszcze coś łapać. Jak łątwo było rpzewidzieć, przyjeżdżali tylko lokalni. Jedna babcia pdoeszła do nas sama i powiedziała, że będzie się za nas modlić :P
Przyjechał samochód. Kędzior zrezygnowana podeszła. Trójka młodych, ledwie mówiących po angielsku ludzi spojrzała na nas dziwnie.
- Jesteście naszą ostatnią szansą. Możecie nas zabrać?
Okazało się, że mogą nas wziąć kolejne kilkanaście kilometrów. Rozmowa szybko się urwała, bo nam już się nie chciało na siłę ciągnąć kogoś za język, a oni po angielsku dukali. NAgle zjechaliśmy z autostrady do domu jednego z młodych po jego dziewczynę, okaząło się, że śpi. Spojrzałyśmy na siebie z nadzieją, że może zaoferują nam nocleg, ale niestety tak się nie stało.
- Wysadzimy was na najnowoczesniejszym Mc w Europie, tam na pewno ktoś się zatrzyma.
Zjeżdżamy, a tu jakiś mikro Mc. Jego nowoczesność polegała chyba na telewizorach w toalecie. Samochodów prawie brak. No trudno. Była tam też inna para, która siedziała od 21 i niczego nie mogła złapać. Przynajmniej nie byłyśmy same. Zamówiliśmy herbatę i zaczęliśmy rozmyślać, co tu dalej robić.