Wróciłam do zwariowanego, zatłoczonego, betonowego Tokio. Pierwsze godziny były trudne, ale juz wieczorem koledzy wyciągnęli mnie na kolację i mi przeszło ;) Życie toczy się dalej, jeszcze bardziej intensywnie niż przedtem, w końcu już tylko 9 dni...
Tymczasem postanowiłam sporządzić listę tych dziwności, o których jeszcze nie pisałam, a które przewijają się przez życie codzienne ;)
1. Kichanie
Nikt tu nie mówi "Na zdrowie". Długo mnie to szokowało, aż ostatnio mnie oświeciło - przecież oni nie wierzą w chrześcijańskiego Boga, więc jak mogą go prosić o błogosławieństwo.
2. Brak samochodów
Samochód w Tokio to naprawdę wybitny bezsens. Dystans, który metrem pokonuję w 7 minut, wczoraj autem pokonałam w 25. Między miastami też się raczej nie używa. "Przecież po to zbudowaliśmy szybkie koleje".
3. Płaskostopie
To kwestia, która mnie męczyła najbardziej :P Dzień w dzień w metrze, windzie czy na ulicy podziwiałam płetwowate stopy, które nie mieszczą się w butach- u 95% osób w sandałach najmniejszy palec wystaje poza klapka/buta i ich stopy wydawały mi się takie okropnie szerokie...
...bingo! Azjaci mają płaskostopie - dzieci nie używają bucików formujących ten łuk, który my mamy, przez co ich stopy są zbyt szerokie, by zmieścić się w naszych butach.
4. Ślub i wesele
Tu aż wybałuszyłam oczy!
Podczas ceremonii nie przemawia dumny ojciec czy ksiądz, ale...SZEF!!! I obowiązkiem jest zaprosić wszystkich współpracowników. Rodzina ma widzieć, w jak zacnej firmie pracuje mąż.
Na wesele są zapisy, a nie zaproszenia, czyli jeśli chcę pójśćna wesele, to muszę poprosić parę młodą o zgodę. W razie aprobaty, zostaje ustalona cena, jaką muszę zapłacić. Dla studentów to około 30 000 Y, dla pracujących- zależy od stanowiska. Wtedy na moim weselu owa para młoda jest zobowiązana wręczyć mi tę samą kwotę pieniędzy.
5. Impreza w samochodzie
Jedziemy autem, leci moja ulubiona piosenka, no to podkręcam głośniki.
Dostałam po łapkach, bo za zbyt głośną muzykę można...ZOSTAĆ ARESZTOWANYM, co już zdażyło się mojemu koledze O.O Postawiono mu zarzut wytwarzania hałasu i rpzeszkadzania innym.
6. Klient jest nikim
Powszechna sytuacja - minuta po zamknięciu sklepu spożywczego, a ja muszę kupić wodę.
Polska - no dobrze, proszę wejść, ale szybko.
Japonia - przykro mi, już zamknięte (odwraca się plecami).
Powszechna sytuacja 2 - otwarcie baru, pytamy, za ile będzie gotowa smażona gyoza, bo umieramy z głodu.
Polska - pan przygotowuje ją jak najszybciej, aby klient nie uciekł.
Japonia - pan gotuje co innego, wychodzi, udaje, że pracuje, danie jest gotowe po pół godziny, ale zauważyłam, że świeże położył na dolną półkę stojaka, a na górnej są stare gyozy. Oczywiście nałożył nam starych. Mimo prośby kolegi w moim imieniu, iż domagam się świeżego dania, pan z budki odmawia (!!!!) i nie wzruszenie miesza dalej w garnku.
7. Proszę, zachowuj się jak dziewczyna
Na ten tekst to już się we mnie gotuje :) Ostatnio oberwało mi się za to, że na stołówce (czyli miejscu publicznym), jedząc udon (makaron), używałam samych pałeczek, a dziewczyna przecież powinna używać jeszcze łyżki.
Poza tym nie wolno mi pogwizdywać przy piosence, mimo iż jesteśmy swoją paczką w samochodzie, wyrażać otwarcie niezadowolenia na temat jedzenia (np. starej gyozy), bronić swojego zdania czy zaśmiać się głośno, czytając przezabawny sms.
Dziś już nie wytrzymałam. Jedząc sushi, pochłonęłam cały kawałek futomaka na raz i usłyszałam, że tak nie przystoi.
Powiedziałam wprost, że japońska kultura jest CHORA, a męskie podejście w tym kraju to czysty szowinizm. Dla dziewcząt utworzono cały restrykcyjny kodeks postępowania, a mężczyźni, oczywiście, hulaj duszo, piekła nie ma!
8. Słaba głowa
O tym, że Azjaci nie są dobrymi towarzyszami wyjść na piwo pewnie już wielu z Was słyszało. A dlaczego tak jest?
Luba mi wyjaśniła, iż u rasy żółtej nastąpiła mutacja genu kodującego enzym odpowiedzialnym za trawienie alkoholu. Dlatego po 2 piwach większość pada jak muchy.
To na razie tyle :)