Geoblog.pl    tealover    Podróże    日本 Praktyki w Japonii    Dzień pełen cudów, czyli najlepszy dzień w Japonii
Zwiń mapę
2012
30
lip

Dzień pełen cudów, czyli najlepszy dzień w Japonii

 
Japonia
Japonia, Ginza
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9837 km
 
To będzie długa opowieść o moim dniu cudów, bo w niedzielę wydarzyło ich się całe mnóstwo. Raczej należy do tych prywatnych, wiec jeśli kogoś interesuje tylko Tokio czy Japończycy, to nie musi tego czytać :) Na końcu dodałam informacje o Pałacu Cesarskim, Ginza, Bridgestone Museum of Art oraz Tokyo metro station, które tego dnia zwiedziliśmy oraz o mszach w Tokio. Zdjęcia wrzucę wieczorem.

Dzień zaczął się od tego, iż wstałam po 11 godzinach snu.
-Ooo tak- pomyślała Dominika- tego trzeba mi było.

Napisałam do Kasi, o której i gdzie się spotykamy na zwiedzanie. Czas i stacja metra ustalone. Bateria telefonu na wykończeniu, a ładowarka w laboratorium...no trudno. Mój polski htc na słabej baterii wytrzymuje 2 dni, więc ten na pewno też da radę.

Wyszykowałam się, wyszłam wczesniej, by zajść do sklepu.
Gorąco jak w piekle, więc uzbrojona w parasol, wachlarz, przewiewne ubrania, chustę na głowę i wysmarowana kremem, opuściłam akademik. W sklepie cała szczęśliwa sięgnęłam po arbuza w kawałkach w promocji...

"Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee..."

Zauwazyłam, że zakładając moją dłuższą tunikę zapomniałam...
...
...założyć pod spód spodenki!!!!!!!!!!
Gdyby to była Hiszpania, machnęłabym ręką:P ale w Japonii wolałam mieć je pod spodem na wypadek wiatru.
Więc biegiem z powrotem to domu. Okazało się, że zostawiłam klimatyzator włączony :P Wiedziałam, że się spóźnię, ale spoko, przecież wyślę sms.
Zachodzę na stację, dzwoni Jorge, że chce iść z nami. Już mamy się umawiać co do numeru wyjścia...klaps, bateria padła. A ja ani numeru wyjścia, ani wiadomości, by na mnie poczekali, ani czy Jorge ma nr telefonu Kasi.

"Fajnie, świetny początek dnia".

Jeszcze ziomek nadepnął konkretnie na moją biedną stópkę w sandale i bąknął "Sumimasen" przed siebie. Miałam ochotę palnąć go w głowę i powiedzieć, że może chociaż łaskawie przeprosiłby mnie w twarz, ale powstrzymałam się, iż przecież to nie Europa, więc muszę się sobie odpuścić.

Wysiadam z metra, idę do mapy z wyjściami...suuupeeer, jakieś 25 wyjść. Nie mając zielonego pojęcia, co tu teraz zrobić, doszłam do bramek, stanęłam na środku i zaczęłam uprawiać medytację, które wyjście mogło się wydać Jorge lub Kasi najbardziej atrakcyjne i dlaczego. Niestety moje rozmyślania nie przyniosły żadnego skutku. Smutna wybrałam bramki, przy których nie było strażnika i mogłam oszukać na bilecie :P Ale i tak wciąż do wyboru miałam 8 wyjść. Miałam już dosyć tej klaustrofobii i chciałam wydostać się na górę, więc wybrałam pierwsze, które było- B0. Wychodze, rozglądam się...no tak, oczywiście nikogo tu nie ma. No nic, postanowiłam pójść w lewo, pochodzić wokół innych wyjść przez 15 minut, a potem najwyżej pojechać do Shibuyi i tam sobie pozwiedzać.

Ledwo uszłam kilkanaście metrów, kiedy zauważyłam kogoś machającego mi po drugiej stronie ulicy.

"No nie, jeszcze jakiś debil się do mnie doczepi".

prawie się topiłam na słońcu, więc mimo wszystko chciałam przejść na jego stronę, gdzie był cień od budynków, kiedy spostrzgłam, że ten ktoś skacze...
... i mi macha...
...i że to jest JORGE!!!!!!! :DDDDDDDDDDD
Myślałam, że się przewrócę z wrażenia :D Po dłuższej chwili zauważyliśmy Kasię, czekającą na nas jakieś 150m dalej.
Stwierdziłam, że po takim cudzie, ten dzień musi być moim szczęśliwym dniem :D i się nie myliłam ;D

Kasia zabrała nas do Bridgestone Museum of Art. Tak, to jest to znane w Polsce Bridgstone. Japończyk przetłumaczył swoje nazwisko, by nadać firmie prestiż i mając tyle pieniędzy, co powietrza, zaczął inwestować w sztukę. Galeria obrazów akurat tym razem składała się w większości z francuskich malarzy. Na widok niektórych dzieł opadła mi szczęka. W obrazy Claude Monet wpatrywałam się dłuuugo :) Fantastyczne przeżycie, brakowało mi tego bardzo. Postanowiłam zacząć zbierać pocztówki z ulubionymi obrazami:)

Później przenieśliśmy się do Pałacu Cesarskiego, jedząc po drodze pyszne wielkie lody. Pałac niestety można oglądać tylko z zewnątrz, a ogrody raczej mnie zawiodły...ale przy tej pogodzie liczył się cień :P Więc rozsiedliśmy się na ławkach, mając fantastyczny widok na centrum Tokio.

Następnie udaliśmy się do Ginza - najmodniejszej dzielnicy zakupów dla obrzydliwie bogatych ludzi ;D Na niedzielę ulica zamieniona w deptakch, wzdłuż którego znajdowały się same Diory, Apple, Channele...i genialny sklep z pocztówkami, który pokazał nam Jorge :) Mimo iż prawie nic tam nie kupiłam, bo wszystko było drogie, to znalazłam mnóstwo inspiracji na kartki:)

Jorge musiał już iść, Kasia też się zwijała, bo była chora. Ja jeszcze trochę pochodziłam i już miałam stawiać krok na schodach pod ziemię do metra, kiedy nagle...
...zaczęły bić mocno dzwony...
...kościół 150m ode mnie!!!!!!
NO NIE! :D Szybko poszłam w jego kierunku, wspięłam się po schodach. Msza miała być po japońsku- tym fajniej, wreszcie to przeżyję ;D Wpisałam się na listę gości spoza parafii. Ledwo usiadłam, kiedy natychmiast przysiadł się Pan pytając, czy mówię po angielsku i czy chcę, by mi tłumaczył.
- Tak, oczywiście!- Odparłam.

Pan najpierw zacząl mi mówić o Jezusie, ale uspokoiłam go, że jestem chrześcijanką, więc wszystko wiem :) kościół okazał się być protestancki, a angielszczyzna pana bardzo dobra. Przeprosił mnie, że niestety musi już iść. Podziękowałam mu bardzo i zaczęlam wsłuchiwać się w japońskie czytanie...kiedy to dosiadła się do mnie młoda Japonka pytając, czy tamten pan jeszcze wróci i czy potrzebuję tłumaczenia ;D Yuki, jak miała na imię moja wybawicielka, do końca nabożeństwa mi pomagała. W zwyczaju parafii jest witanie gości spoza, więc pastor wyczytywał nazwiska, a osoby wstawały kłaniały się i otrzymywały oklaski. Nadeszła moja kolej. Zrozumiałam, iż powiedział, że jestem gościem z Polski (Poorando) i zobaczyłam strudzenie na jego twarzy, więc wstałam i się przedstawiłam ;D Po mszy zaczęłyśmy rozmawiać, co tu robię, a kolejne osoby podchodziły do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy i "Welcome to our church!". Po 10 minutach zaproponowałam Yuki, że może pójdziemy na kawę. Wylądowałyśmy w Starbucksie. Yuki długo się opierała i nie chciała, bym za nią płaciła, ale w końcu uległa :P

Uszom nie mogłam uwierzyć, kogo właśnie poznałam. Yuki to absolutne zaprzeczenie typowej Japonki. Ciepła, śmiejąca się, ekspresyjna, otwarta, dotykająca drugiego człowieka (jakkolwiek to brzmi:P), z ogromną wiedzą o Europie. Rok studiowała w Szwecji, ma dobrą przyjaciółkę w Polsce, kocha podróżować.

Po godzinie najlepszej mojej rozmowy w życiu z osobą z Japonii niestety musiałam się już zbierać. Yuki wyznała mi wtedy, że tego dnia miała ogromnego doła, ponieważ pracuje w ultradrogim hotelu i by zachować najwyższy japoński poziom usług, jej szef bardzo poniża dziewczyny, a ją najabrdziej, bo jest nowa. Tak naprawdę w ogóle nie chciała przyjść do tego kościoła, ale znalazła go po drodze na stację, prosząc Boga, by pozwolił jej przetrwać to wszystko...i tam spotkała mnie, jej źródło pozytywnej energii i rozpędzacz złego nastroju :D Gdy mi to powiedziała, to aż miałam miękkie nogi i łezkę w oku :) Mocno ją uścisnęłam, mówiąc, że jest śliczna, gdy się uśmiecha, i że to ja jej dziękuję, bo jest jednym z moich cudów tego dnia i tak się cieszę, że ją poznałam :)

Yuki odprowadziła mnie na stację, pożegnałysmy się. To była wieeelka stacja, więc musiałam przejść ponad 400m do mojej linii, ale miałam tak genialny humor, że szłam śpiewając sobie ;D I stwierdzając, że pewnie w sklepie czeka na mnie jakieś pyszne tanie jedzenie (po 21 sałatki, sushi, obiady, pieczywo itp. są za -50%).

Wsiadłam do zapchanego metra, ale to nic ;D Wyciągnęłam telefon, stwierdzając, że jeśli dzisiaj nie przejdę poziomu Extreme w Sudoku, to nigdy mi się to nie uda...
jea!
Przeszłam go :D:D:D Nucąc sobie piosenki z "Króla lwa" weszłam o 20:51 do sklepu. Kupiłam wszystko, także smacznie wyglądający obiad za 200Y (9zł :) tu nawet gotowe jedzenie w marketach jest pyyyszne), cała szczęśliwa powędrowałam do kas...

"Nieeeeeeeee, przecież wydałam wszystkie pieniądze!".

Miałam całe 170Y, czyli mogłam co najwyżej kupić dużą wodę. Zrobiło mi się bardzo smutno, bo wiedziłam, że jak odłożę jedzenie i wrócę z pieniędzmi, już nic dobrego nie zostanie :( Skierowałam wózek w stronę regału...
...
...
"Dominika, Konnichiwa!!!"- to była Fenming!!!!!!!!!1 :DDDDDDDDDDDDDDd I tak, oczywiście, że mi pożyczy pieniądze!
Obładowane przecenionymi smakołykami wróciłyśmy do akademika i okazało się, że w poniedziałek na rano bedzie chleb na śniadanie :D:D:D:DD
Z uśmiechem szerokości bliskiej szerokości geograficznej Japonii wszamałam moje pyszne jedzenie, porozmawiałam na skype'ie z kilkoma osobami, wykąpałam się.
I wtuliłam się w kołdrę w moim klimatyzowanym pokoju, dziękując Bogu z całego serduszka za najlepszy dzień mojego pobytu w Japonii :)

P.S. Oczywiście wieść o tym, iż zapomniałam ubrać spodenek, a potem cudem się znaleźliśmy już obeszła całe laboratorium :P
"Ale jak mogłaś zapomnieć o spodenkach!"
Też zadaję sobie to pytanie :D:D:DD::D

************
INFORMACJE PRAKTYCZNE

Najlepiej wysiąść na Nihonbashi, wyjść B1 i rozpocząć spacer.
Bridgestone Museum of art- wejście 1000Y, ale jest tego warte, jeśli ma się więcej czasu. Nie ma tu turystów, tak jak w Ueno, więc można spokojnie kontemplować piękną sztukę.

Pałac Cesarski - w ogóle go nie widać, a park nie robi żadnego wrażenia. Fajnie przyjść tu usiąść na trawie i spoglądać na te wszystkie drapacze chmur w okół, jedząc pysznego loda, ale ten punkt programu można spokojnie ominąć. Ogród jest bezpłatny.

Ginza - warto tu zwyczajnie pochodzić. Podobał mi się ten klimat. Japończycy ogólnie są bogaci, więc nie zadzierają nosa, iż stać ich na takie sklepy :)

Tokyo Metro Station- jedyna stacja metra, która została wybudowana w...europejskim stylu! :) PRzypomina mi stary dworzec kolejowy. Poza tym w Ginza przy głównej ulicy jest mur pruski, a na przeciwko pałacu Cesarskiego, patrząc na północ, budynek imitujący kamienicę.

Chrześcijanie - w Tokio działa kilka kościołów katolickich, odprawiających msze po angielsku w niedziele, ja akurat byłam w zborze protestanckim na nabożeństwie po japońsku. Chrześcijan w Japonii jest chyba 2 miliony.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Przemo
Przemo - 2012-07-31 12:32
Super dzień, oby nie ostatni taki=] Taki anielski w sumie=P
 
zula
zula - 2012-07-31 15:35
...i ja życzę kolejnych cudownych dni !
 
BoRa
BoRa - 2012-08-07 19:08
Fajny dzień. Podoba mi się taka kościelna integracja.
 
Anna
Anna - 2015-07-16 12:23
Jestem świeżo upieczoną entuzjastką nauki języka przez skype
Jestem świeżo upieczoną entuzjastką nauki języka przez skype
Który by nie był wasz interes do Japonii, bądź to japońska kultura, sztuka, muzyka, anime…..-
Preply pomoże Panstwu zrobić pierwszy krok w studiowaniu japońskiej mowy, tym samym zbliżywszy Panstwa do wytkniętego celu.
http://preply.com/pl/japoński-przez-skype
Ogromny wybór, możliwość korepetycji z języka japonskiego online z nośnikami mowy "native speaker". Zajęcia są na Skypa, jest to bardzo wygodnie i korzystnie. W Preply bywają różne rabaty, można otrzymać lekcje nawet za darmo!
Również ogromny i najszerszy wybór korepetycji dla dzieci i firm.
Indywidualne podejście.
Wykwalifikowani wykładowcy !
nauka przez Skype jest bardzo efektywna !
Rezultat nie zmusi czekać!

Który by nie był wasz interes do Japonii, bądź to japońska kultura, sztuka, muzyka, anime…..-
Preply pomoże Panstwu zrobić pierwszy krok w studiowaniu japońskiej mowy, tym samym zbliżywszy Panstwa do wytkniętego celu.
http://preply.com/pl/japoński-przez-skype
Ogromny wybór, możliwość korepetycji z języka japonskiego online z nośnikami mowy "native speaker". Zajęcia są na Skypa, jest to bardzo wygodnie i korzystnie. W Preply bywają różne rabaty, można otrzymać lekcje nawet za darmo!
Również ogromny i najszerszy wybór korepetycji dla dzieci i firm.
Indywidualne podejście.
Wykwalifikowani wykładowcy !
nauka przez Skype jest bardzo efektywna !
Rezultat nie zmusi czekać!
 
 
tealover
Dominika
zwiedziła 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 292 wpisy292 1002 komentarze1002 2165 zdjęć2165 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
10.09.2020 - 15.09.2020
 
 
25.12.2019 - 10.01.2020
 
 
28.02.2019 - 23.03.2019