O Rajskich już wspominałam
tu :) Przeznaczenie chciało, byśmy znowu się spotkali :D Zatem pojechałam do ich nowego miejsca zamieszkania. Roi Et to nieduże miasto, lecz urocze i bardzo, bardzo żywe. Rajscy wynajmują tam przeuroczy domek z gankiem, ogródkiem i przytulnym salonem, płacąc tyle samo, co ja za maleńki pokoik poza centrum Bangkoku ...
Po tylu miesiącach nie mogliśmy się nagadać ani sprecyzować planów. W końcu padło, że następnego dnia ruszamy do Surinu, a stamtąd do wioski słoni, bo według Lonely Planet miała się odbywać tam parada słoni w ramach religijnego święta Visakha Butcha :)