Geoblog.pl    tealover    Podróże    日本 Praktyki w Japonii    Różnice kulturowe, czyli miarka się przebrała
Zwiń mapę
2012
26
lip

Różnice kulturowe, czyli miarka się przebrała

 
Japonia
Japonia, Katsushika-ku
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9814 km
 
(miałam to wstawić wczoraj, ale nie zdążyłam)

Ostatnio usłyszałam:
"Japonia jest tak inna, że albo ją znienawidzisz, albo pokochasz. Nie możesz czuć czegoś po środku".
Cóż.

Mimo swojego wielkiego szacunku dla odmienności kulturowej, a jeszcze większego dla samej Japonii, wczoraj oficjalnie nie wytrzymałam :)

Zaczęło się od tego, iż rano człowiek, który jest prawą ręką profesora i opiekunem laboratorium źle się poczuł i poszedł do domu, przy czym wtedy w labie byłam tylko ja. Ku memu zdziwieniu tylko 1 osoba zapytała mnie koło południa, czy wiem, co jest z Yamamoto. Reszty to jakby nie interesowało, mimo że Yamamoto zawsze o wszystkich dba. Jest on moim najlepszym japońskim kolegą, więc było to dla mnie oczywiste, iż po południu napisałam do niego, jak się czuje. Odpowiedzi mnie rozłożyły.

W pierwszym smsie zostałam przeproszona, iż Yamamoto sprawił mi problem, w drugim, że mnie kłopocze, a w trzecim za używanie mojego cennego czasu, który powinnam przeznaczać na swoje zadania, mimo iż napisałam mu, że mnie obraża takim gadaniem i ma przestać.

Po drodze nie poszłam z profesorem na lunch (oni jedzą lunch o 11:30 i to jest taki luuunch jak nasz wielki obiad), mówiąc, iż nie jestem głodna, więc zjem później. Po 13 umówiłam się z innymi praktykantami. Wróciłam, to zobaczyłam, że profesor czuje się urażony.

Odwiedził nas też były członek labu. Przedstawiam mu się po japońsku, on odpowiada, kłania się do jakichś 50 stopni, okej, fajnie, to oznacza naprawdę duży szacunek. Potem rozmawialiśmy dużo i tak naprawdę ciepło, więc na pożegnanie myślałam, że w końcu ktoś w tym narodzie okaże się człowiekiem. Nic z tego, 0 dotyku, znowu głęboki ukłon. Och (-_- ;)'

Zrobiłam koleżance obok, Yukako, herbatę. Przeprosiła mnie za kłopot. Poprosiła o łyżeczkę na fusy. Akurat wyciągałam swoje, wiec wyciągnęłam i jej. Znowu mnie przeprosiła. Potem jeszcze raz za kłopot, jakim było zrobienie jej herbaty z mojej własnej, nieprzymuszonej woli, za to, iż umyłam jej kubek i tak ogólnie jeszcze raz za wszystko.

To w połączeniu z moim wczorajszym niewyspaniem, +34 stopniami, 60% wilgotnością wystarczyło, abym była zła. Po prostu totalnie poirytowało mnie to ich wieczne przepraszanie, zupełny brak emocjonalności i przesadne branie wszystkiego do siebie. Wracając do domu spotkałam chinską koleżankę z akademika. Powiedziałam jej o wszystkim, kończąc, że jeszcze raz mnie ktoś dzisiaj przeprosi, to przysięgam, że na niego nakrzyczę. Uśmiechnęła się ze zrozumieniem, stwierdzając, że trzeba do tego przywyknąć, nie ma innego wyjścia. Pomyślałam, okej, zaraz będę w domu, zjem i pójdę spać. Ledwo dochodzimy do akademika, a moja niezależna, waleczna, o twardym charakterze Chinka supersłodim żabim głosikiem niczym rasowa cosplayerka coś mówi po japońsku do kucharki akurat wracającej do domu.
NIEEEEEEEEEEE, myślałam, że nie wytrzymam i ją walnę torebką.

-Fenming, co się z Tobą stało? :| Od kiedy Ty umiesz być tak obrzydliwie słodka?
-Oj no wiesz, bo ona jest taaaka kochana...

Moja irytacja osiągnęła swoje apogeum. Miałam ochotę nią potrząsnąć i zapytać, dlaczego gra kogoś, kim nie jest.
Tak naprawdę miałam ochotę na wszystkich nakrzyczeć, po co to bezsensowne przepraszanie, ten dystans międzyludzki i wzajemne kółko adoracji, po co ten utrudniający życie przesadny japoński szacunek, przecież przyjemniej się przytulić, szczerze roześmiać, porozmawiać bez ogródek.
Na szczęście resztkami sił się powstrzymałam przed wybuchem, zjadłam i poszłam do pokoju, nie odzywając się do nikogo, aby nie narobić sobie problemów.

Dziś na śniadanie był chleb, więc już miałam dobry humor, a potem w labie przez pierwsze pół godziny pracowaliśmy tylko Yamamoto i ja, więc puszczałam Shakirę, Pitbula i Rihannę na cały regulator.
Uf. Kryzys zażegnany ;)

Choć Yamamoto wciąż się śmieje z dzisiejszego poranka, jednocześnie nie mogąc pojąć, dlaczego stwierdziłam, iż nasze laboratorium potrzebuje więcej pozytywnej energii.

P.S. Właśnie wróciłam z toalety. Znowu ktoś zapomniał, iż mimo wielu rodzajów podmywania pupy i muzyczki, w tym klozecie siusiu samo się nie spłuka.
Eh, Japończycy :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2012-07-26 11:40
:))) , ...oj a potem w Polsce będzie brakować : "dziękowań i przepraszania" .
Dobrze ,że kryzys minął ! - kłaniam z uśmiechem
 
BoRa
BoRa - 2012-07-26 18:34
Jakoś w opisach dziewczyn wyjeżdzających na dłużej zauważam pewną prawidlowośc. PO około miesiacu pobytu następuje kryzys.
Dobrze, że u Ciebie trwał tak krótko.
Przepraszam jeśli uraziłam he,he .
 
tealover
tealover - 2012-07-27 02:49
hahaha :D coś w tym jest, bo w Portugalii też po miesiącu miałam kryzys :D

ale ten już jest zażegnany, przyzwyczajam ich do dotykania się i ekspresyjności ;D
 
 
tealover
Dominika
zwiedziła 15.5% świata (31 państw)
Zasoby: 292 wpisy292 1002 komentarze1002 2165 zdjęć2165 9 plików multimedialnych9
 
Moje podróżewięcej
10.09.2020 - 15.09.2020
 
 
25.12.2019 - 10.01.2020
 
 
28.02.2019 - 23.03.2019