W piątek zaproszono nas na kolację powitalną do włoskiej restauracji. Tym razem na 19, wiec wiedziałam, że impreza potrwa przynajmniej do 21 ;D Poza Hamzą i mną z nie-Azjatów był też Meksykanin Jorge, który w zeszłym roku był częścią laboratorium ,teraz jego projekt dotyczy czegoś innego.
Jedzenie było pyszne, nigdy nie jadłam takich smakołyków wykonanych przez nie-Włocha. Margherita miała mozarellę i sos z dojrzałych pomidorów, było też pieczywo włoskie, wino i wiele innych ciekawych rzeczy. Naprawdę byłam pod wrażeniem jakości tego jedzenia :)
Przy stole każdy miał i pałeczki, i sztućce. Jako że to włoska restauracja, ja wzięłam sztućce. Kelner przyniósł przystawki, ja patrzę...a wszyscy haps za pałeczki :D Nawet chleb jedli pałeczkami :D Ale to dopiero był początek!
Bo pałeczakmi zjedozno nawet...PIZZĘ!!!!!! :DDD Popłakałam się ze śmiechu :D Co niektórych udało mi się przekonać do palców lub sztućców, ale niestety, większość popełniła zbrodnię :P
Początkowo Hamza i ja byliośmy w szoku ilością jedzenia, napojów i alkoholi...później okazało się, dlaczego.
Jak wygląda wyjście do japońskiej restauracji?
Rezerwuje się stolik na określoną godzinę i...przez 2 godziny ma się tyle jedzenia, napojów i wszystkiego, ile się zapragnie, a potem trzeba go zwolnić O.o To chyba najbardziej aspołeczna rzecz, z jaką się spotkałam, ponieważ po tej kolacji (która dla nich odbywa się już nocą) następuje oficjalne zakończenie (wszyscy stają w kółku, najważniejsza osoba mówi "YO!", inni coś odpowiadają, kłaniają się do pasa) i każdy rozchodzi się do domu...wśród nas kilka osób zostało, poszliśmy do...salonu gier (to kolejna popularna rozrywka na wieczory spędzane ze znajomymi).
Salony gier
Istnieją 2 rodzaje:
a) pachinko- z tak hałaśliwą "muzyką" (to jest jakieś elektroncizne ujadanie), że ja nie jestem w stanie tam nawet wejść. To głównie atrakcja dla panów, są tam gry typu jednoręki bandyta. Pachinko są nielegalne (tak mi powiedziano), ale wszędzie ich pełno.
b) pozostałe - z maszynami do łapania maskotek, do robienia zdjęć oraz z bębnami do wybijania rytmu.
My poszliśmy do takiego z grupy b.
Emocje, które towarzyszą złapaniu maskotki są niewyobrażalne. Chłopacy o mało nie sikali z ekscytacji. A jakie debaty na temat "z której strony najechać łapą, aby strącić misia"! Mi złapali różową Hello Kitty ;D 1 ziomek z naszego labu jest prawdziwym mistrzem i całe laboratorium jest zasypane jego trofeami :P
Japończycy na co dzień są tak spokojni, że praktycznie nie mają źródeł adrenaliny, więc te salony im to niejako rekompensują.
Zakończyliśmy o 23:30! :O :D Całe szczęście, że był też Jorge, to przynajmniej ktoś rozumiał, jacy Japończycy są dziwni i mogłam z kimś o tym pogadać:P